
Jak tak dalej pójdzie, z ?polskiej? grupy LigiŚwiatowej na finał do Brazylii pojedzie ktoś z tercetu: Egipt, Chiny,Japonia. To się porobiło!
Po wpadce z zeszłego tygodnia w egipskiejAleksandrii, gdzie reprezentacja Polski przegrała jedno spotkanie zEgiptem wydawało się, że więcej przykrych niespodzianek z udziałemwciąż aktualnych wicemistrzów świata już nie będzie. Zresztą zapewnialio tym sami siatkarze. Przed wyjazdem na dwa mecze do Chin wręczzarzekali się, że konfrontacja w Azji wypadnie o niebo lepiej, niżpojedynki w kraju Faraonów. Tym bardziej, że argentyński szkoleniowieczabrał na ten wyjazd Daniela Plińskiego i Mariusza Wlazłego. O rolitych dwóch graczy w tej reprezentacji wszak nie trzeba się rozpisywać.Niestety, na nic się to zdało i Polacy - po raz kolejny w ostatnimczasie (który to już raz?!) - po prostu się skompromitowali. Bo taknależy uznać porażkę w czterech setach w pierwszym spotkaniu izwycięski, wymęczony tie-break w drugiej potyczce. A więc chłopcyLozano dokładnie powtórzyli wynik z poprzedniego weekendu i po razdrugi już w tegorocznej LŚ z siatkarskimi outsiderami - tym razem zChin - wyszli na remis!