Jedyne o co proszę - to o zachowanie kultury i brak kłótni
TEMAT DO NABIJANIA I PLOTEK! strona 1552 z 1977
Jedyne o co proszę - to o zachowanie kultury i brak kłótni
Co najmniej 65-70, to Polska, nie UK, tutaj takie marki są dla wybranych.
Czyli jak? jesz po kryjomu jak nie widzi? :D
moj ma, czesto rowiesnicy urodziny wyprawiaja min. w McDonaldach. Poza tym cieple fish fingers wg mnie sa mniejszym zlem niz pelne w cukier fruitshoot czy Ribena :)
Wychodze tutaj z zalozenia, ze wszystko dla ludzi, byleby z umiarem. Kiedys sobie mowilam, ze o czekolady nie bedzie jadl i junk foodu tez nie, zadnego wii czy play station - dziecko dorasta, spedza czas z rowiesnikami i jest to jakby wliczone w koszt tego, by nie byl jakims tam outsiderem. Spotykaja sie u kogos w domu, jakos nie wyobrazam sobie bym do kazdej matki z lista tzw. "Don't" chodzila ;D
nie dziwie sie, bo w Polsce ceny w McDonaldzie sa tak wysokie jakby sie chodzilo do jakies restauracji o,O
w Anglii McDonaldy maja zupelnie inne przeznaczenie... chyba ;)
"We know through painful experience that freedom is never voluntarily given by the oppressor; it must be demanded by the oppressed." MLK, Letter from the Birmingham Jail
"We know through painful experience that freedom is never voluntarily given by the oppressor; it must be demanded by the oppressed." MLK, Letter from the Birmingham Jail
"We know through painful experience that freedom is never voluntarily given by the oppressor; it must be demanded by the oppressed." MLK, Letter from the Birmingham Jail
"We know through painful experience that freedom is never voluntarily given by the oppressor; it must be demanded by the oppressed." MLK, Letter from the Birmingham Jail
Siemka.
Na fioletowej sukience mam małą plame, jakby od tłuszczu czy czegoś w tym rodzaju. Chciałam sprać Ludwikiem - podobno najlepszy na plamy z tłuszczu - plama została. Namaczałam w Vanishu do kolorów - plama została. Prałam 3 razy w prace - plama została. Babcia kazała sprawdzić mi mydłem, teraz schnie.
Macie jakieś inne pomysły?

no nie, bo jak ja juz jem w macu to zazwyczaj jest to wypad ze znajomymi na miasto czy do kina, a malego ze soba nie biore :)
no wiadomo, wszyscy tak strasza tluszczami a cukry sa rownie szkodliwe

wiadomo, jakby mlodego zaproszono na jakies urodziny w macu to dlaczego mialabym nie puscic, ale jak do tej pory urodziny na ktorych byl odbywaly sie w wynajetych salach/domach albo takich miejscach z pileczkami itp w ktorych dzieci moga szalec, wiec bez maca i fast foodow :)
no wiadomo, zreszta ja mam jeszcze tutaj moja mame i jestem u niej z mlodym codziennie miedzy 3.30 a 6 wieczorem no i ja sobie moge do niej mowic, zeby nie wpychala w mlodego slodyczy, ale to jak grochem o sciane :D nie jestem jakas nadwrazliwa matka, zeby robic tragedie z tego, ze dziecko cos dostalo/zjadlo, ale wiadomo, sama wole mu cos dac zdrowego :)
jak bylam w pl w lecie to chyba 5.30 jakos stal

teraz zanim to napisalam to tez na wszelki wypadek sprawdzilam :D
zamocz ja cala w tluszczu to nie bedzie juz plamy :P
no widzisz to mamy odwrotnie, ja nie jem a moj mlody je :D
a jak ide na miasto to juz chyba za stara jestem na takie miejsca, w McDonaldach same malolaty siedza - nam juz nie wypada

wiesz starsze towarzystwo jakies czerwone wino w ekskluzywnym barze

ale jak sie bylo mlodszym to tak, po imprezie w klubie kebaba jak najbardziej xD
no tak, moj tez tak mial - roznica wieku mala a tu widzisz, wszystko sie zmienia tak szybko :D
u mnie w domu w ogole nie ma frytek, nuggetsow czy fish fingersow - wiec dla niego to jest cos fajnego, nowego.
ostatnio przerazilam sie jak w sklepie powiedzial, ze chce chipsy O,O bo kolezanki jedza... kupilam, wzial jednego i musialam wyrzucic. Tak jak mowie, wszystko dla ludzi, a ze jest nauczony innego jedzenia to takie na nim jakiegos wiekszego wrazenia nie robi. chyba bardziej ta zabawka w happy mealu... i to, ze koledzy/ kolezanki jedza i on tez chce sprobowac.
Ostatnio sie smialam (choc moze powinnam byla plakac) na zebraniu rodzicielskim nauczyciele zwrocili uwage niektorym rodzicom, bo ci czipsy i cole dawali swoim dzieciom w lunch boxy...

rece opadaja. Generalnie to mnie to zwisa co kto daje swojemu dziecku, ale to tez wplywa na moje, ktore widzi i pozniej ma mikser w glowie, czy faktycznie to, co on je jest dobre?
Wiesz... podwazaja posrednio moj autorytet u dziecka

Ja wychodze z zalozenia, ze matka jest od tego by zorganizowac dzieciom zbilansowana diete. Jesli te regularnie od malego sa przyzwyczajone do normalnego (dla mnie zdrowe posilki sa norma) jedzenia to i tak zostanie im w przyszlosci. Jesli siedem dni w tygodniu ich organizmy otrzymuja wszystkie niezbedne skladniki odzywcze to nic im sie nie stanie jak raz na jakis czas wszamaja frytki czy czekolade :D
"We know through painful experience that freedom is never voluntarily given by the oppressor; it must be demanded by the oppressed." MLK, Letter from the Birmingham Jail
wyzsza polka niz planowalam, ale jesli faktycznie swietny, przetestuje

70 +przesylka

mam go juz w planach do skory jak mi sie skonczy aktualny micel, wiec zobacze i na oczy

prawde mowiac to oliwki sie boje do oczu uzyc

.
dzieki za rady:)

akurat u mnie w domu to wszystko jest - z tym, ze on woli jesc warzywa/owoce niz chrupki. w ogole mam wszystkie takie przekaski ustawione na polce do ktorej on bez problemu siega - i nie zdazylo mu sie jeszcze zeby wybral chrupki zamiast np. jablka, rodzynek czy rice cakes'ow.
tak samo z frytkami... on woli jesc keczup niz chrupki

za nugetsami/fisz fingersami tez srednio przepada, jak juz dostanie to albo nie je wcale, albo zostawia na koniec, do tego z fisz fingersow sciaga ta cala panierke, bo nie lubi.
no ale w sumie do 3go roku zycia nie dostawal takich rzeczy praktycznie w ogole do jedzenia, wiec woli to co zna :)

ja piernicze. Moj mlody w zyciu napil sie 3 lykow coli, po czym te trzy osoby, ktore mu ja podaly dostaly ode mnie taki opierdziel, ze wiecej nie probowaly

jak mozna takie male dzieci od malego przyzwyczajac do tego gowna? pozniej sie dziwic ze dziecko lata jak porypane po calym domu, przy takiej ilosci cukru to co tu sie dziwic, a paniom w szkole to pewnie rece opadaja

chociaz ja znam jedna taka laske, co przez pierwsze 2 lata zycia swojego dziecka nie dawala mu warzyw, bo jak mial z 6 miechow dala mu mashed peas i zwrocila


wiem ocb.
wiem i trzymam sie tej samej zasady :)