Jedyne o co proszę - to o zachowanie kultury i brak kłótni
TEMAT DO NABIJANIA I PLOTEK! strona 1536 z 1977
Jedyne o co proszę - to o zachowanie kultury i brak kłótni
Mnie NIEZIEMSKO bolą uszy przy lądowaniu, ostatnim razem kiedy leciałam ok. pół godziny przed wylądowaniem uciskałam uszy i ich okolice z całej siły, bolało trochę mniej, ale bez tego ból po prostu nie do wytrzymania, już po wyjściu z samolotu "strzelanie" w uszach przez długi czas, nie wiem czym może być to spowodowane ? Zatoki, alergia, uszy, zęby ? Pewnie wszystkim...
W niektórych przypadkach żadne techniki nie skutkują. Problem prawdopodobnie jest natury medycznej. Skrzywiona przegroda nosa, polipy, wadliwa budowa ucha powodująca np. zaleganie woskowiny lub niedrożność trąbki Eustachiusza, mogą być tego przyczyną. Czasami niezbędny będzie zabieg chirurgiczny, który pozwoli usnąć przyczynę niemożność wyrównywania ciśnienia.
Aha
@pijana
Jeżeli ból jest naprawdę duży, nie do zniesienia to idź to laryngologa. Być może masz zanieczyszczone zanieczyszczone trąbki Eustachiusza, być może masz skrzywione kanały oddechowe? Ciężko określić. Na pewno nie zaszkodzi spróbować wyrównywania ciśnienia - spróbuj metody Valsavy:
Nabieramy w płuca powietrza, zaciskamy palcami płatki nosa i staramy się je wydmuchać. Policzki pozostają przy tym ściśnięte, aby nie napełniły się wydmuchiwanym powietrzem. Czyli wydmuchujemy powietrze przez „uszy”.
Mi osobiście pomaga to zarówno w wysokich górach, pod wodą na każdej głębokości, podczas lotu. Czy Tobie pomoże nie wiem, ale jest to naprawdę skuteczna metoda. W linkach, które podałem wyżej są inne metody, bardziej wysublimowane, ale na początek spróbuj tej zacytowanej. Dodatkowo - jeżeli latasz a masz np. anginę, zapalenie zatok etc. to niedrożność dróg oddechowych może powodować problemy z wyrównywaniem ciśnienia, powinno się raczej unikać latania z zaawansowanymi chorobami układu oddechowego (szeroko pojętego). Skoro miałaś "strzelanie" w uszach to na 99% miałaś jakieś zaburzenia baryczne czyli ciśnieniowe. Spróbuj kilku metod, a na pewno któraś okaże się skuteczna, o ile nie masz jakichś wad w narządzie słuchu - aparacie oddechowym. Trzeba być dobrej myśli :).
Ja np czułam dużą różnicę przy różnych liniach lotniczych. Lecąc Wizzairem myślałam, że mi uszy eksplodują, a Swissem nie działo mi się prawie nic, poza lekkim przytykaniem uszu, gdzie wystarczyło ziewnąć sobie i odtykało.. Nie wiem czemu tak. ;)
Nie wszedł cytat, to:
"Nabieramy w płuca powietrza, zaciskamy palcami płatki nosa i staramy się je wydmuchać. Policzki pozostają przy tym ściśnięte, aby nie napełniły się wydmuchiwanym powietrzem. Czyli wydmuchujemy powietrze przez „uszy”" - nie są moje słowa, zaczerpnięte z: dive-away.pl
Być może inne samoloty i inne kąty schodzenia. Przy łagodniejszym "siadaniu" dolegliwości nie są aż tak intensywne, bo organizm ma czas na powolne i systematyczne wyrównywanie ciśnienia np. poprzez naturalny odruch połykania.
Różne maszyny mają różne wytyczne - dodatkową kwestią jest lotnisko, inaczej siada samolot wąskokadłubowy, inaczej szerokokadłubowy - inne rozbiegi, inne kąty schodzenia etc. Nie sądzę, by piloci ryzykowali i schodzili inaczej niż sugerują wytyczne, być może tanie linie lotnicze mają ciut przechodzone samoloty, które nie oferują już komfortu ciśnieniowego przy lądowaniu?
Prawdopodobnie. ;)