Jedyne o co proszę - to o zachowanie kultury i brak kłótni
TEMAT DO NABIJANIA I PLOTEK! strona 722 z 1977
Jedyne o co proszę - to o zachowanie kultury i brak kłótni
Fakt. Tego typu argumenty w ogole do mnie nie trafiaja. Wrecz przeciwnie - utwierdzaja mnie w moim przekonaniu. Wszystkie argumenty za aborcja sa podszyte egoizmem. Tak jak ten wczesniejszy, lepiej usunac niz urodzic i oddac, bo kobieta sie roztyje, jej cialo juz nie bedzie takie samo... No kurcze... Zabijac dla paru rozstepow mniej - to troche plytkie...
"We know through painful experience that freedom is never voluntarily given by the oppressor; it must be demanded by the oppressed." MLK, Letter from the Birmingham Jail
Z kolei zwiekszylaby sie ilosc nieprzemyslanych skrobanek. Trzeba wziac pod uwage dosc spora ilosc kobiet, ktora po zajsciu w ciaze zastanawiala sie czy usunac czy nie... Brak latwego dostepu do aborcji przyczynil sie na pewno w duzym stopniu do tego, ze gleboko nad tym myslaly zamiast po prostu udac sie do przychodni. Czesc z nich zdecydowala sie jednak na macierzynstwo, a niechciana ciaza nie uniemozliwila im bycia dobrymi matkami.
Nie rozumiem za bardzo jak patologia rodzinna ma sie odniesc tutaj do tego wszystkiego?
Z jednej strony przeciwnicy aborcji podpieraja sie tym, ze ciezko jest miec "nieplanowane" dziecko ze wzgledow finansowych, bo panstwo nie chce zalegalizowac aborcji, ale pozniej nie pomaga tym dzieciom, ktore "uratowalo". Z drugiej strony pada slowo patologia - gdzie dzieci robi sie po to by dostac wsparcie finansowe od panstwa... To jak to w koncu jest? Panstwo pomaga dzieciom czy nie?
Z drugiej strony duza ilosc dzieci w rodzinach patologicznych i "rozsadna" czy "planowana" ilosc dzieci w rodzinach normalnych pokazuje jednak, ze antykoncepcja jest skuteczna, jesli stosowana zgodnie z zaleceniem lekarza. To w patologicznych rodzinach zazwyczaj sie antykoncepcji nie uzywa, badz ma sie bardzo ograniczona wiedze na ten temat.
Czekam na kolejne argumenty :D
"We know through painful experience that freedom is never voluntarily given by the oppressor; it must be demanded by the oppressed." MLK, Letter from the Birmingham Jail
Nie pisałam tego w odniesieniu do aborcji, tylko jako luźne spostrzeżenie na temat braku dojrzałego myślenia u dorosłych ludzi. :)
Jeśli chodzi o samą aborcję, wbrew pozorom ciężko mi się jednoznacznie opowiedzieć. Na pewno jestem za, jeśli wiadomo, że płód posiada wady w stopniu, które uniemożliwiłoby mu samodzielne życie w przyszłości, lub inne przykre konsekwencje. Podobnie jeśli ciążą zagraża życiu marki i wiadomo o tym od pierwszych chwil.
Co do zwykłych wpadek, najczęściej upośledzonych pod względem dojrzałości gówniar, jestem przeciw aborcji. Niech donosi i odda, jak nie chce dziecka wychować. Z pewnością ktoś inny, kto dziecka pragnie, a mieć nie może, postara się dać mu lepszy dom. I jakoś "widmo twarzy dziecka po oddaniu" i wszelkie "nieprzespane noce" nie wzruszają mnie. Było nie oddawać. Oddałaś? Ponieś konsekwencje. Aborcji z przyczyn wizualnych nie komentuje, bo nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać nad ich głupotą ;)
Bo zamiast zadbać o antykoncepcje, lepiej zadbać o pełną szklankę.. :D
"Skoro oddała" - a jeśli była zmuszona, wolała oddać, niż skazać je na przykład na niegodne życie w biedzie, albo po prostu go nie chciała ? To, że życie nie jest i nie będzie kolorowe i przyjemne nie znaczy, że mamy sobie na własne życzenie je jeszcze bardziej spieprzyć...
Wiadomo, że nie jest to łatwa decyzja. Ale podziemie aborcyjne to jest naprawdę wielki problem, kto ma dokonać aborcji ten i tak dokona, a według mnie powinno się to odbywać w warunkach godnych i bezpiecznych, bez zbędnego kombinowania gdzie to zrobić i skąd wziąć pieniądze. A czy to zabójstwo czy nie, to już indywidualne podejście...
Jeżeli moje podejście, że życie jest tylko jedno, nikt inny go za mnie nie przeżyje i że dziecko na ten moment zrujnowałoby mi życie to egoizm - to ja mogę być w opinii innych egoistką, zabójczynią, idiotką, kimkolwiek. Oni mojego życia nie przejmą i nie ich to będzie problem, to dziecko.
Wiadomo, że dziecko niechciane może być kochane, nawet jeśli rozważałoby się wcześniej aborcję. W końcu 9 miesięcy się je nosiło pod sercem, później się rodzi i może nastąpić wielki "wybuch" miłości. A nieprzemyślane aborcje i tak na pewno się dokonują, w podziemiu. A głowę zaprząta myśl gdzie jak najszybciej to zrobić i skąd wziąć na to pieniądze, zanim brzuch urośnie.
O pomocy od państwa była raczej mowa w odniesieniu do Wysp oraz innych krajów, z polskich zasiłków nawet na chleb nie starczy.
Nawet gdyby mieli wiedzę, to pieniądze idą na alkohol, wchodzi kolejny temat - brak darmowej antykoncepcji. A w "normalnych" rodzinach też wpadki się zdarzają, nie ma stuprocentowo pewnej metody antykoncepcji.
wiecie co mnie najbardziej szokuje w waszej całej dyskusji? ze o wszystko obwiniacie matkę, jakby sama się zaplodnila i żadna z was nawet nie wspomniala słowem o ojcu. szkoda ze konsekwencje ma ponosić tylko kobieta.
I tak tylko dodam co do tekstu ze nie obchodzi co po oddaniu dziecka będzie z matką - może powinno, byłoby na świecie mniej tragedii.
coz, trzeba byc egoista zeby miec dobre zycie:) kazdy troszczy sie przede wszystkim o siebie.
nie wzruszaja mnie jakos te argumenty o zabijaniu, i tak, caly zcas jestem przekonana, ze aborcja powinna byc dostepna od reki. bo mamy prawo do pelnej kontroli nad wlasnym cialem. nikt inny nie ma prawa decydowac o macicy kobiety, niz ona sama.
plod jest bardziej czescia ciala kobiety, wrecz organizmem pasozytujacym, niz osobnym czlowiekiem. i wg mnie wszelkie prawa uzyskuje po urodzeniu sie.
co do utrudnienia podjecia decyzji o aborcji przez brak jej legalnosci - to jest utrudnieniem w sumie tylko dla patologii, takiej ktora pozniej zabija niemowleta, lub pije i tlucze potomstwo, zapijajac sie. normalny czlowiek nie bedzie miec problemu z dokonaniem aborcji. zastanowi sie chwile, ale czy aborcja bylaby dostepna jak wizyta u dentysty? zorganizowanie zabiegu w polsce trwaloby pewnie tak samo dlugo jak zalatwienie go teraz.
a opinia jest jak macica, kazdy ma wlasna, i tylko nia nalezy sie martwic^^
A propos tematu, bardzo ciekawa dyskusja u Tomasza Lisa, która tylko utwierdziła mnie w przekonaniu,że aborcja nie jest rozwiązaniem. A Pani wicemarszałek Nowicka (ta od "Wisłockiej") po raz kolejny błysnęła inteligencją.. dziwi mnie co takie osoby robią w Sejmie.
Więc skoro macierzyństwo jej nie na rękę, to niech nie decyduje się na współżycie.
Po pierwsze. Życie jest bezwzględną wartością, którą należy chronić. Po drugie, trzeba ponosić odpowiedzialność za swoje czyny.Po trzecie; Kiedy już się w tą ciąże zajdzie, a to dziecko jest olbrzymim 'problemem' dla matki to naprawdę przecież są inne rozwiązania aniżeli aborcja chociażby adopcja. W Polsce jest setki tysięcy par, które z różnych przyczyn nie mogą mieć dzieci i czekają na możliwość adopcji. Poza tym jest coś takiego jak instynkt macierzyński.. Jestem w stanie założyć się,że znamy takie kobiety, które w momencie zajścia w ciąże delikatnie mówiąc nie były zachwycone, jednak wraz z rozwojem ciąży wykształcił się u nich instynkt macierzyński i zmieniły swoją postawę względem ciąży,dziecka. Podsumowując. Aborcja nie jest rozwiązaniem. Aborcja jest egoizmem, pójściem na łatwiznę, nie liczeniem się z konsekwencjami.
Są też takie patolki, że celowo zachodzą w ciążę, żeby popełnić aborcję więc jak widzisz...Są na świecie kobiety i ich nędzne odwzorowania
Skrajne skrajności. Tak w ogóle przecież kobieta w końcu została stworzona m.in do tego by rodzić dzieci.
Zaraz pewnie posypią się stwierdzenia,że robię z kobiet inkubatory.
bardzo często zdarza się, że kobieta chce oddać dziecko, a jest zmuszona aby tego nie robiła 'bo co ludzie powiedzą' i tak dalej.
najlepiej komuś jest coś kazać, a później osrać całą sytuację.
mam 3 argumenty które w mojej opinii przeważają w mojej opinii na ten temat i podejrzewam, że nikt ich nigdy(mam nadzieję) nie zmieni.
w sprawie aborcji czy czego? bo jeśli aborcji to facet nie ma prawa decydować o ciele kobiety, zresztą jak nikt inny.
w sprawie tego, ze matka ''ma'' ponosic konsekwencje i to ona jest morderczynia jak usunie itd, nikt nie wini drugiej strony, zawsze winna jest kobieta.
bo jesli chodzi o aborcje to uwazam ze kazdy powinien decydowac o swoim ciele i nie interesowac sie macicami innych, tym bardziej nie wyciagac wnioskow czy jest dobra czy zla osoba jesli nic nie wie o sytuacji, w jakiej sie dana osoba znajduje i co przezyla.
O tym też właśnie pisałam wyżej, WYRODNA MATKA i koniec.
Ja również mam ugruntowane zdanie w tej kwestii i też się raczej nie zmieni; wynika zarówno z moich poglądów jak i ogólnego podejścia do życia. Z moją chorobą i przy moim stopniu zabezpieczania się szanse na niechcianą ciążę są praktycznie zerowe, ale nawet gdyby się zdarzyła to mogą mnie gonić z krzyżem państwo pro-life.
W sumie masz rację. W ogóle facetom więcej się wybacza, choćby porzucenie rodziny, jak dla mnie to jest wręcz akceptowane przez społeczeństwo, że facet "idzie do innej". A niech tylko kobieta spróbuje "iść do innego" - DRAMAT !
Tak tez myslalam, ale jako ze temat tetni zyciem od kilku stron, to wlasnie do niego tez luzno nawiazalam i powiazalam z poprzednimi wypowiedziami innych.
Brak dojrzalego myslenia mozna zarzucic mlodocianym, ale nie doszukiwalabym sie jakichkolwiek normalnych cech u ludzi doroslych reprezentujacych patologie - to podchodzi bardziej pod niedorozwoj a nie tak jak to delikatnie ujelas "brak dojrzalego myslenia"

Zadne wbrew pozorom. Bardzo dlugo nie mialam zdania na ten temat, nie wypowiadalam sie za zadna z opcji, bo to jednak delikatny temat i cos wiecej niz zwykly wybor - to kwestia czegos wiecej, rozkminka naszego moralnego ja.
W tej kwestii chyba aborcja jest dozwolona w Polsce?
Widzisz, tutaj dalej nie mam zdania... Zabrzmie teraz jak hipokrytka, ale prawdopodobnie w tego typu przypadkach opowiedzialabym sie za aborcja. Pod warunkiem, ze faktycznie okolicznosci sa wyjatkowe, a nie skutkiem bezmyslnosci.
W Anglii aborcja "na zyczenie" jest dozwolona do 24 tygodnia. Natomiast w okolicznosciach tzw. trudnych dozwolona jest pozniej - np. po badaniach, ktore wykazuja np. choroby genetyczne. Matka ma prawo zdecydowac czy chce poswiecic zycie dziecku, ktore cale swoje zycie bedzie np. kaleka i nie bedzie nigdy samodzielnie potrafilo funkcjonowac. To samo z ciazami, ktore sa efektem gwaltow - ale na to podejrzewam tez jest czas w tych pierwszych 24 tygodniach.
No, ale to nie jest normalne. Nawet, gdy sa prezerwatywy w domu, to kto po pijaku pomysli, zeby je uzywac? Kobieta najprawdopodobniej nie bedzie nawet pamietala chwil uniesienia, ktore byly chwilami poczecia.
"We know through painful experience that freedom is never voluntarily given by the oppressor; it must be demanded by the oppressed." MLK, Letter from the Birmingham Jail